W tym roku wakacje chcieliśmy spędzić zarówno w górach jak i nad wodą. Nasz wybór padł na wschodnie Alpy – czyli Austrię, a dokładniej w okolice Salzburga.
Naszą miejscówkę w Alpach znaleźliśmy w Fusch. Pensjonat Imbachhorn prowadzony jest przez polską rodzinę – Elę i Sławka Kotowskich (link w opisie). Pensjonat położony jest w ciekawej turystycznej miejscowości, która stanowi bazę wypadową do wielu atrakcji w okolicy. A jest ich naprawdę mnóstwo.
Podróż z Polski była męcząca. Przejazd przez Czechy obfitował w remonty dróg, korki na autostradzie tworzące się z niczego i potem jak przez machnięcie czarodziejską różdżką znikające. Tak czy siak udało się nam przybyć do pensjonatu mniej więcej o zaplanowanej godzinie.
Kilka informacji dla kierowców – pamiętajcie o winietach na autostrady – zarówno w Czechach jak i Austrii. Ja korzystałem z 2 oficjalnych państwowych stron internetowych. Zakup sprawny i bez problemu. Radzę kupować z oficjalnych stron (zawsze ominiemy prowizję pośrednika).
Link do zakupu winiet na czeskie autostrady – https://edalnice.cz/pl/zakup-indywidualny/index.html#/eshop/order/license
Link do zakupu winiet na austriackie autostrady – https://shop.asfinag.at/pl/
Płatności są procesowane sprawnie. Strony są w języku polskim. Dla wygody polecam używanie jednorazowych kart płatniczych do płatności internetowych. Kilka banków je oferuje, tak więc nie ma z tym problemu.
Teraz kilka słów o pensjonacie. Pensjonat Imbachhorn położony jest w malowniczej miejscowości Fusch, przy Grossglockner Hochalpenstrasse. To doskonała baza wypadowa dla motocyklistów, rowerzystów, turystów i narciarzy. Do dyspozycji gości oferują:
- 3 budynki – znajdujące się na jednej posesji, w bliskiej odległości od siebie,
- 22 pokoje – 2-os, 3-os, rodzinne, studia, pokoje-lux (pokoje nie są duże ale łóżka są wygodne!),
- parking dla aut, autobusów i motocykli – oczywiście w cenie noclegu,
- zadaszony parking dla motocykli,
- taras z grillem, wędzarnią i piecem do pizzy (w obiekcie serwowane są oprócz śniadań obiadokolacje),
- ukwiecony ogród z oczkiem wodnym, kaskadami i stawem z rybami
- plac zabaw z domkiem na słupach, piaskownicą, zjeżdżalnia i zabawki dla dzieci – dla maluchów idealny, a dla rodziców – ulga,
- park linkowy i trampoliny, jest też boisko do siatkówki,
- sala bilardowa i ping-pong,
- wypożyczalnia rowerów elektrycznych i szosowych ( w przystępnych cenach).
Oferta jest z pysznym śniadaniem (bufet szwedzki). Wieczorem jest możliwość wykupienia obiadokolacji. Posiłki smaczne i nie do przejedzenia. Gospodarze wraz z obsługą są mili, pomocni i serdeczni. Pensjonat bardzo rekomenduję i polecam. Z pewnością tam wrócimy.
W Fusch jest oprócz tego kilka hoteli z restauracjami, tak więc dla szukających doznań kulinarnych poza pensjonatem jest co wybierać. Dodatkowo jest też parking dla camperów. Obowiązkowo do spróbowania z lokalnej kuchni polecam wiener schnitzel z frytkami i dżemem żurawinowym. Serwowane są też różnego rodzaju zupy (np. rosół z kluskami z naleśnika – godny polecenia), znalazłem również i żurek!!!
Oto kilka atrakcji, które polecam zobaczyć w okolicy. Niektóre z nich przybliżę Wam wpisami :
- kultowa droga alpejska Hochalpenstrasse pod najwyższy szczyt Austrii – Grossglockner,
- największa na świecie Jaskinia Lodowa,
- najwyższe w Europie wodospady,
- piękne jezioro z możliwością kąpania, pływania, nurkowania…
Oczywiście atrakcji jest dużo więcej – tak więc jest z czego wybierać i co robić. Szczegóły z poleceniami miejsc do odwiedzenia znajdują się bezpośrednio również na stronie pensjonatu Imbachhorn.
Następnego dnia po przyjeździe – była piękna słoneczna pogoda, bezchmurne niebo, tak więc właściciel pensjonatu polecał od razu udać się na GROSSGLOCKNERSTRASSE – wysokogórską drogę alpejską.
Jest to jedna z najpiękniejszych tras widokowych w Alpach – kultowa droga dla motocyklistów. Ach ile ja ich mijałem podczas tej wycieczki.
Droga ta ma
48 km idealnego asfaltu
, prowadzi przez Park Narodowy Wysokie Tamy aż do podnóża najwyższej góry Austrii – Grossglockner o wysokości 3798 m n.p.m. Wije się serpentyną o 36 zakrętach. Po drodze znajduje się szczyt : Biker Point na 2570 m n. p. m. – Edelweißspitze
, na który wjeżdża 100 000 motocyklistów w sezonie
a w sumie ma milion odwiedzających rocznie.
Przed wjazdem należy uiścić opłatę za wjazd dna teren Parku Narodowego (auta 43 euro, motocykle 33 euro). Od pensjonatu wiedzie tylko jedna droga – i na jej końcu znajdują się bramki wjazdowe.
Szczegóły na stronie (cennik) (https://www.grossglockner.at/en/for-your-visit/prices-opening-times)
W połowie asfaltowej drogi docieramy do podnórza Biker Point. Tutaj wjeżdżamy po wąskiej kamienistej drodze – ostre zakręty, przepiękne widoki i głowę trzeba mieć z każdej strony – a to motocykl a to rower. Na górze mały parking (ze 20 – 30 aut się zmieści i mnóstwo miejsca dla motorów, autokary parkują niżej i dla chętnych kilkaset schodów do wejścia). Widoki ze szczytu niesamowite – piękne ośnieżone szczyty, błękit nieba i bezkresna przestrzeń. Na górze można się też posilić – jest knajpka + pamiątki + toaleta – niestety płatna. Ze szczytu tego widać 30 szczytów pow. 3000 m. n.p.m. Przy bezchmurnej pogodzie wychodzą niesamowite zdjęcia. Na niektórych szczytach w lipcu jeszcze leżał śnieg 😀 . Wyjeżdżając z pensjonatu ok. godziny 10.00 temperatura zbliżała się powoli ale w kierunku 30 stopni. Na górze Biker Point było niecałe 14 stopni. Różnica wzniesień (prawie 1800 m zrobiła swoje).
Po zjeździe z tej góry pojechaliśmy dalej. Po drodze zatrzywymaliśmy się kilka razy. Są pobocza, tak więc można bezpiecznie przystanąć na chwilę, dać odpocząć sprzęgłu i nodze a także podziwiać widoki. Zatrzymaliśmy się na dłuższy przystanek przy seledynowym jeziorze. Parking bezpłatny. Obok jest restauracja. Zjedliśmy co nieco, kawka i dalej w drogę. Jechaliśmy serpentynami i tunelami dalej do końca tej alpejskiej drogi, do podnórza największego szczytu tej części Alp Austriackich – szczytu Grossglockner. Podczas tej drogi przejeżdżaliśmy przez kilka tuneli. Nie liczyłem ile ich było, ale z pewnością więcej niż 4-5. Każdy o różnej długości.
Do Glossglockner podjeżdżają również autokary z turystami. Tutejszy parking dla aut jest 4 kondygnacyjny – oczywiście bezpłatny. Na miejscu – niesamowite widoki na lodowiec i okoliczne szczyty górskie. Jest miejsce na małą wspinaczkę (do punktu widokowego, można też zejść do lodowca), na posilenie się i zakup pamiątek.
W budynku parkingu znależliśmy przypadkiem muzeum Porsche – wstęp bezpłatny. Zlokalizowane obok dużego punktu z pamiątkami, na końcu parkingu. Bardzo ciekawe miejsce prezentujące różne modele na przestrzeni lat.
Powrót z tego miejsca do pensjonatu był równie pasjonujący. W większości zjazd w dół (spalanie 0 l/km). Wszędzie informacje na znakach przy drodze, aby hamować silnikiem – wtedy bezpieczniej będziemy zjeżdżać w dół. Widoki zatykające dech w piersiach. Co chwilę można się zatrzymać na bocznym pasie aby porobić zdjęcia. Czasowo jest to wypad na cały dzień. Nie ma co się spieszyć i najlepiej wyjechać w trasę z samego rana. Nikt nikogo po drodze nie pogania, nie wyprzedza. Każdy jedzie wolno i bezpiecznie.
Do pensjonatu wróciliśmy zmęczeni, ale z głową pełną wrażeń i mnóstwem bajecznych zdjęć. Kto jest w okolicy – dla mnie to must have aby przejechać tą trasą i nacieszyć wzrok niesamowitymi widokami ośnieżonych szczytów, pięknych dolin czy urwisk. Dla nas było to rewelacyjne przeżycie, obcowanie z naturą, ciszą, śnieżnymi górami w lecie… Polecam. Już wkrótce cd. atrakcji w Alpach.